(fot. FB/Platforma Obywatelska – Małopolska)
Jak donoszą media, przewodnicząca Platformy Obywatelskiej z Myślenic Ewa W.-W. usłyszała zarzuty prokuratorskie. Sprawa ma związek z wypadkiem drogowym, do którego doszło w zeszłym roku na „Zakopiance” w Stróży. Osoba, która kierowała samochodem audi, uczestniczącym w kolizji – ze wstępnych ustaleń sprawca wypadku, porzuciła samochód i oddaliła się z miejsca zdarzenia.
– W/g relacji policji, kiedy policjanci pracowali na miejscu kolizji, przyjechała tam mieszkanka Myślenic, która oświadczyła, że jest właścicielką audi, natomiast kierującym pojazdem był przybyły z nią mężczyzna. Gdy mężczyzna był przepytywany przez funkcjonariuszy, nie potrafił opisać szczegółów zdarzenia drogowego, a później przyznał, że to nie on kierował pojazdem. – Natomiast kobieta, która przywiozła go na miejsce, skłoniła go do tego, aby „podstawił się” za faktycznego kierowcę.
„Dziennik Polski” skontaktował się z Ewą W.-W., która potwierdziła, że audi należy do jej męża.
„Powiedziała, że jej mąż złożył już wyjaśnienia na policji. Zaprzeczyła, jakoby była na miejscu, gdy doszło do wypadku, ale pytana, czy była tam później, stwierdziła, że musi się skontaktować ze swoim adwokatem. W kolejnej rozmowie – prawdopodobnie po konsultacjach z prawnikiem – stwierdziła, że nie będzie nic komentować” – czytamy w dzienniku.
O „zwykłej obywatelce Myślenic” było głośno już wcześniej, kiedy podczas konferencji prasowej w czerwcu 2022 r., przed urzędem miasta i gminy w Myślenicach, pojawił się Donald Tusk i broniąc ją po wyroku sądu mówił: Dobrze byłoby, gdyby nigdzie w Polsce – ani w Pacanowie, ani tu w Myślenicach, gdziekolwiek będziemy, żeby władza nie sięgała po policję, po sądy, po prokuraturę, żeby takim osobom jak pani Ewa z Myślenic, żeby władza nie zamykała ust.
Jak widzimy, „zwykła obywatelka z Myślenic”, jest więc całkiem niezwykła, żeby nie powiedzieć, niezwykle niebezpieczna, także dla zwolenników Platformy Obywatelskiej, gdyż swoim postępowaniem, budzi coraz większe kontrowersje, nawet wśród swoich dotychczasowych zwolenników. Sprawy, jak widać nie udało się „zamieść pod dywan”, więc czekamy na dalsze ustalenia prokuratury i orzeczenie sądu.