„Cała ich siła bierze się z dwóch rzeczy: z kasy i z obsiadania państwa jak stonka, kiedy mają władzę. Bez tego ich nie ma” – powiedział w wywiadzie dla Interii Adrian Zandberg, który tymi słowami reaguje na tekst Interii, o politycznym desancie ludowców w Agencji Mienia Wojskowego.
Partyjni działacze PSL objęli kluczowe stanowiska w Agencji Mienia Wojskowego, choć nie przeprowadzono na nie żadnych konkursów. Aż ośmiu na dziesięciu szefów regionalnych oddziałów związanych jest z ludowcami. Każdy z nich może liczyć na pensję sięgającą kilkunastu tysięcy złotych. Agencja odpowiada za sprzedaż wojskowych nieruchomości wartych niekiedy miliony złotych. Stworzenie politycznej sieci powiązań było możliwe dzięki obsadzeniu na stanowisku prezesa AMW zaufanego człowieka wicepremiera Władysława Kosiniaka Kamysza.
W interii opisano szeroko pajęczynę politycznych powiązań w Agencji Mienia Wojskowego, jednej z kluczowych agend podległych Władysławowi Kosiniakowi – Kamyszowi.
To działanie ma miejsce także w pozostałych spółkach Skarbu Państwa. Nie trzeba daleko szukać, dyrektorem Krakowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, został startujący z list PSL i Polska 2050 Szymona Hołowni na posła, a później na burmistrza Myślenic Maciej Ostrowski, a na prezesem limanowskiej spółki ORLEN Budonaft Mieczysław Kęsek, który 2010 kandydował bez powodzenia do Sejmiku Województwa Małopolskiego z 4. miejsca listy Platformy Obywatelskiej, zdobył wtedy niespełna 5 tys. głosów i nie uzyskał mandatu. Mieczysław Kęsek uchodzi w środowisku za zaufanego człowieka Marka Sowy – byłego marszałka województwa małopolskiego, obecnie posła i prominentnego działacza Platformy Obywatelskiej w regionie. Wcześniej obaj mocno krytykowali między innymi wójta Pcimia Daniela Obajtka, który objął funkcję prezesa ARMIR-u, czy Orlenu. Dzisiaj nie przeszkadza im zupełnie zasiadanie w spółkach Skarbu Państwa. No cóż. Punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia.
Foto: Facebook