czwartek, 24 kwietniaWiadomości, które mają znaczenie
Shadow

Gmina Myślenice zapłaci 1,5 mln zł odszkodowania. Skutki błędnych decyzji byłego burmistrza Macieja Ostrowskiego sprzed lat!

O sprawie pisaliśmy już kilka dni temu, ale na światło dzienne wychodzą kolejne fakty, w tej bulwersującej mieszkańców sprawie! Wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 17 kwietnia 2025 roku zobowiązał Gminę Myślenice do wypłaty odszkodowania w wysokości ponad 1,5 miliona złotych jednemu z lokalnych przedsiębiorców. To finał wieloletniego sporu dotyczącego zamiany gruntów, której korzenie sięgają 2013 roku – czasu, gdy burmistrzem miasta był Maciej Ostrowski, związany z Polskim Stronnictwem Ludowym, a obecnie piastujący funkcję dyrektora w GDDKiA.

Cała sprawa rozpoczęła się 26 września 2013 roku. Wówczas gmina zawarła umowę zamiany gruntów z firmą ZIBET. Przedmiotem transakcji była atrakcyjna działka o powierzchni 80 arów, zlokalizowana przy ul. Słowackiego w strefie przemysłowej Myślenic. W zamian gmina otrzymała ponad 6,5 ha terenów w Krzyszkowicach – na obszarze dawnego wyrobiska gliny.

Jak wykazało postępowanie sądowe, kluczowym elementem tej zamiany była błędna wycena jednej z działek. Operat szacunkowy sporządzony na zlecenie gminy uwzględniał istnienie kosztownych podbudów, które – jak się później okazało – nigdy nie istniały. Co istotne, przedstawiciele gminy, w tym ówczesny burmistrz, nie zweryfikowali rzeczywistego stanu nieruchomości przed podpisaniem umowy.

Spółka ZIBET, czując się poszkodowana, już w 2015 roku wniosła pozew o niemal 3 miliony złotych odszkodowania. Ostatecznie sąd zasądził 850 tys. zł odszkodowania i ponad 600 tys. zł odsetek – łącznie ponad 1,5 mln zł. Sąd Apelacyjny w swoim uzasadnieniu podkreślił, że odpowiedzialność za nieweryfikowanie danych zawartych w operacie szacunkowym ponosi gmina jako strona umowy.

Temat powrócił podczas nadzwyczajnej sesji Rady Miejskiej 22 kwietnia 2025 roku. Radni debatowali nad zmianami w uchwale budżetowej, które mają umożliwić wypłatę zasądzonego odszkodowania. Dyskusja szybko przerodziła się w gorącą debatę o odpowiedzialności za decyzje podjęte w przeszłości.

Obecny burmistrz Myślenic Jarosław Szlachetka nie szczędził słów krytyki pod adresem swojego poprzednika: – To za kadencji Macieja Ostrowskiego gmina zawarła niekorzystną umowę, której skutki ponosimy dziś wszyscy. Zamiast uderzyć się w pierś, pan Ostrowski unika odpowiedzialności i rozprzestrzenia nieprawdziwą narrację, że wszystkiemu winien jest obecny burmistrz – powiedział Szlachetka.

Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że grunty w Krzyszkowicach, które gmina otrzymała w ramach zamiany, nie tylko nie zostały zagospodarowane, ale znajdują się w użytkowaniu wieczystym. To oznacza coroczne koszty w wysokości około 150 tys. zł. Z kolei działka w strefie przemysłowej, którą gmina oddała, została już zabudowana marketem – zwiększając wartość nieruchomości, ale już dla nowego właściciela.

Co szczególnie interesujące, proces do etapu sądu drugiej instancji, łącznie z wniesieniem apelacji, prowadził pełnomocnik ustanowiony pierwotnie przez Pana Macieja Ostrowskiego. Pan Ostrowski współpracuje z nim do dzisiaj, gdyż broni go on w sprawie karnej dot. „Starej Szkoły” w Krzyszkowicach, w której pan Maciej Ostrowski jest oskarżonym. Wydaje się więc, że gdyby transakcja była rzetelna, być może nie trzeba by było płacić nawet złotówki. Sprawa ta pokazuje, jak brak należytej staranności oraz niewłaściwe decyzje administracyjne mogą mieć długofalowe skutki finansowe dla samorządu, a ostatecznie odpowiedzialność spada dziś na obecne władze i budżet gminy i mieszkańców.

Dziś bulwersują mnie dwie kwestie. Po pierwsze – fakt, że w 2013 roku Gmina Myślenice, za rządów burmistrza Macieja Ostrowskiego, zamieniła atrakcyjne działki w strefie przemysłowej na Dolnym Przedmieściu na tereny po starym wyrobisku gliny w Krzyszkowicach. Operat szacunkowy, na którym oparto tę decyzję, zawierał informacje o kosztownych podbudowach… które – jak potwierdził sąd – nigdy tam nie istniały. Po drugie – bulwersuje mnie, że mój poprzednik jako osoba odpowiedzialna za tę decyzję dziś kpi z mieszkańców, próbując narzucać swoją wersję wydarzeń i wmawiać wszystkim, że Gmina zrobiła „złoty interes”. Tymczasem sąd jednoznacznie wskazał na rażące zaniedbania. I to my – mieszkańcy – płacimy za nie dzisiaj z budżetu gminy. Ponad 1,5 mln zł, które musieliśmy zabezpieczyć na odszkodowanie, mogło zostać przeznaczone na konkretne potrzeby mieszkańców – nowe drogi, plac zabaw czy inwestycje w infrastrukturę wodno-kanalizacyjną. Niestety, te pieniądze przepadły przez brak odpowiedzialności i elementarnej staranności. – podsumował poproszony o komentarz burmistrz Jarosław Szlachetka.

Tekst: Redakcja

Grafika: Redakcja

Dodaj komentarz

Nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka).
Regulamin Serwisu
AKCEPTUJĘ