
Ostatnie sygnały o niezadowoleniu w środowisku PiS wobec posła Władysława Kurowskiego (PiS), po jego oświadczeniu dotyczącym szpitala powiatowego w Myślenicach, skłoniły nas do refleksji nad przyszłością polityczną regionu i potencjalnymi kandydatami w nadchodzących wyborach parlamentarnych.
Do wyborów parlamentarnych w 2027 roku pozostało nieco mniej niż dwa lata. Powili zatem kadencja tych parlamentarzystów dobiega końca. Warto więc przyjrzeć się lokalnym samorządowcom – tym bardziej, że w Sejmie pojawił się projekt, który może istotnie wpłynąć na ich przyszłość.
Polskie Stronnictwo Ludowe (PSL) złożyło projekt nowelizacji Kodeksu wyborczego, który zakłada zniesienie obowiązującej od 2018 roku zasady dwukadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast.
Co niezwykle istotne, minister i koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak, do niedawna PO, a właściwie od wczoraj z Koalicji Obywatelskiej, oświadczył 23 października 2025 roku, że popiera pomysł PSL-u. Dodał, że decyzja o tym, kto i jak długo pełni funkcję w samorządzie, powinna należeć do wyborców.
Deklaracja ta może oznaczać, że propozycja PSL-u zyska poparcie całej koalicji rządowej.
Jak podkreślił poseł Michał Pyrzyk, wnioskodawca projektu, celem zmian jest przywrócenie pełni decyzyjności mieszkańcom gmin w kwestii wyboru lokalnych władz. Mówiąc prościej: to obywatele mają decydować, kto i jak długo ma nimi rządzić.
Co ciekawe, podczas lipcowej konferencji na placu Matejki w Krakowie projekt zaprezentowali wspólnie przedstawiciele PSL – m.in. wojewoda Krzysztof Klęczar i radny z Myślenic Maciej Ostrowski – Tomasz Suś – burmistrz Dobczyc – oraz politycy PiS, w tym wójt Piotr Hajduk z Pcimia.
To niecodzienne porozumienie pokazuje, że temat dwukadencyjności jest dla nich kluczowy.
Zwolennicy zmian podkreślają, że zniesienie limitu kadencji pozwoliłoby doświadczonym samorządowcom kontynuować rozpoczęte inwestycje i długofalowe projekty.
Przeciwnicy ostrzegają jednak, że może to doprowadzić do „zabetonowania” lokalnej sceny politycznej – długotrwałe sprawowanie władzy przez te same osoby może ograniczyć napływ świeżych pomysłów i osłabić lokalną demokrację.
Obecne przepisy pozwalają pełnić funkcję przez maksymalnie dwie pięcioletnie kadencje. Gdyby pozostały bez zmian, dla wielu obecnych włodarzy bieżąca kadencja byłaby ostatnią.
PSL argumentuje, że ograniczenie kadencyjności usuwa z życia publicznego skutecznych i doświadczonych liderów, a także utrudnia realizację długoterminowych strategii rozwoju.
Nie dziwi więc, że projekt popierają obecni samorządowcy – m.in. burmistrz Dobczyc Tomasz Suś i wójt Pcimia Piotr Hajduk. Dla nich to szansa na ubieganie się o reelekcję mimo obecnych ograniczeń.
Ewentualne zmiany w prawie są istotne też dla wielu innych lokalnych włodarzy – m.in. Artura Grabczyka (burmistrza Sułkowic), wspomnianych już Tomasza Susia (burmistrza Dobczyc), Piotra Hajduka (wójta Pcimia) czy Jarosława Szlachetki (burmistrza Myślenic), a także wójta Pawlaka z Wiśniowej.
Wielu z nich wie, że jeśli ustawa nie zostanie zmieniona, ich polityczna przyszłość może stanąć pod znakiem zapytania. Dlatego już dziś analizują możliwe scenariusze i często spoglądają w kierunku Starostwa Powiatowego, które od lat – „zabetonowane” – jest już przez układ polityczny Józefa Tomala, starosty od niespełna 20 lat, związanego z Platformą Obywatelską, startującego z „Komitetu Forum Ziemi Myślenickiej” oraz polityków „Wspólnie dla Powiatu”, czyli radnych Kamila Ostrowskiego (brata Macieja Ostrowskiego z PSL) i obecną wicestarostę Ewę Kęsek – odpowiedzialną w przeszłości za ogromne zadłużenie jednej ze spółek miejskich za czasów burmistrza Ostrowskiego.
W tle pojawia się także kwestia wyborów parlamentarnych w 2027 roku. Można się spodziewać, że w wyścigu o mandat posła wystartują nie tylko dotychczasowi parlamentarzyści z naszego regionu, tacy jak Władysław Kurowski (PiS), ale także młodsi i doświadczeni samorządowcy.
Nie bez znaczenia jest też rosnące zainteresowanie starostwem powiatowym, które w lokalnych układach politycznych odgrywa ważną rolę i może stać się areną nowych przetasowań.
Paradoksalnie, dla posła Władysława Kurowskiego czy innych, którzy od lat zasiadają w Warszawie, wprowadzenie ustawy mogłoby okazać się korzystne.
Jeśli część lokalnych liderów zdecydowałaby się pozostać na swoich stanowiskach, mógłby liczyć na ich poparcie lub odstąpienie od koncepcji udziału w wyścigu o fotel posła.
Jednak – jak mówią nieoficjalnie sympatycy PiS z regionu – wielu z nich jest rozczarowanych postawą i biernością posła, co czyni mało prawdopodobnym, by mógł liczyć na ich wsparcie w nadchodzących wyborach.
A jakie jest Wasze zdanie?
Czy jesteście za utrzymaniem limitu dwóch kadencji, aby zapewnić rotację i świeżość w lokalnej polityce?
Czy może uważacie, że to mieszkańcy – a nie ustawa – powinni decydować, jak długo ktoś może pełnić funkcję burmistrza, wójta czy prezydenta miasta?

