poniedziałek, 28 kwietniaWiadomości, które mają znaczenie
Shadow

Gmina Myślenice zapłaci 1,5 mln zł odszkodowania. Skutki błędnych decyzji byłego burmistrza Macieja Ostrowskiego sprzed lat!

O sprawie pisaliśmy już kilka dni temu, ale na światło dzienne wychodzą kolejne fakty, w tej bulwersującej mieszkańców sprawie! Wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 17 kwietnia 2025 roku zobowiązał Gminę Myślenice do wypłaty odszkodowania w wysokości ponad 1,5 miliona złotych jednemu z lokalnych przedsiębiorców. To finał wieloletniego sporu dotyczącego zamiany gruntów, której korzenie sięgają 2013 roku – czasu, gdy burmistrzem miasta był Maciej Ostrowski, związany z Polskim Stronnictwem Ludowym, a obecnie piastujący funkcję dyrektora w GDDKiA.

Cała sprawa rozpoczęła się 26 września 2013 roku. Wówczas gmina zawarła umowę zamiany gruntów z firmą ZIBET. Przedmiotem transakcji była atrakcyjna działka o powierzchni 80 arów, zlokalizowana przy ul. Słowackiego w strefie przemysłowej Myślenic. W zamian gmina otrzymała ponad 6,5 ha terenów w Krzyszkowicach – na obszarze dawnego wyrobiska gliny.

Jak wykazało postępowanie sądowe, kluczowym elementem tej zamiany była błędna wycena jednej z działek. Operat szacunkowy sporządzony na zlecenie gminy uwzględniał istnienie kosztownych podbudów, które – jak się później okazało – nigdy nie istniały. Co istotne, przedstawiciele gminy, w tym ówczesny burmistrz, nie zweryfikowali rzeczywistego stanu nieruchomości przed podpisaniem umowy.

Spółka ZIBET, czując się poszkodowana, już w 2015 roku wniosła pozew o niemal 3 miliony złotych odszkodowania. Ostatecznie sąd zasądził 850 tys. zł odszkodowania i ponad 600 tys. zł odsetek – łącznie ponad 1,5 mln zł. Sąd Apelacyjny w swoim uzasadnieniu podkreślił, że odpowiedzialność za nieweryfikowanie danych zawartych w operacie szacunkowym ponosi gmina jako strona umowy.

Temat powrócił podczas nadzwyczajnej sesji Rady Miejskiej 22 kwietnia 2025 roku. Radni debatowali nad zmianami w uchwale budżetowej, które mają umożliwić wypłatę zasądzonego odszkodowania. Dyskusja szybko przerodziła się w gorącą debatę o odpowiedzialności za decyzje podjęte w przeszłości.

Obecny burmistrz Myślenic Jarosław Szlachetka nie szczędził słów krytyki pod adresem swojego poprzednika: – To za kadencji Macieja Ostrowskiego gmina zawarła niekorzystną umowę, której skutki ponosimy dziś wszyscy. Zamiast uderzyć się w pierś, pan Ostrowski unika odpowiedzialności i rozprzestrzenia nieprawdziwą narrację, że wszystkiemu winien jest obecny burmistrz – powiedział Szlachetka.

Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że grunty w Krzyszkowicach, które gmina otrzymała w ramach zamiany, nie tylko nie zostały zagospodarowane, ale znajdują się w użytkowaniu wieczystym. To oznacza coroczne koszty w wysokości około 150 tys. zł. Z kolei działka w strefie przemysłowej, którą gmina oddała, została już zabudowana marketem – zwiększając wartość nieruchomości, ale już dla nowego właściciela.

Co szczególnie interesujące, proces do etapu sądu drugiej instancji, łącznie z wniesieniem apelacji, prowadził pełnomocnik ustanowiony pierwotnie przez Pana Macieja Ostrowskiego. Pan Ostrowski współpracuje z nim do dzisiaj, gdyż broni go on w sprawie karnej dot. „Starej Szkoły” w Krzyszkowicach, w której pan Maciej Ostrowski jest oskarżonym. To co najmniej zastanawiające? Czy nie ma tu mowy o konflikcie interesów? Sprawa ta pokazuje, jak brak należytej staranności oraz niewłaściwe decyzje administracyjne, mogą mieć długofalowe skutki finansowe dla samorządu. Ostatecznie odpowiedzialność spada na obecne władze, budżet gminy, a tym samym na mieszkańców.

Dziś bulwersują mnie dwie kwestie. Po pierwsze – fakt, że w 2013 roku Gmina Myślenice, za rządów burmistrza Macieja Ostrowskiego, zamieniła atrakcyjne działki w strefie przemysłowej na Dolnym Przedmieściu na tereny po starym wyrobisku gliny w Krzyszkowicach. Operat szacunkowy, na którym oparto tę decyzję, zawierał informacje o kosztownych podbudowach… które – jak potwierdził sąd – nigdy tam nie istniały. Po drugie – bulwersuje mnie, że mój poprzednik jako osoba odpowiedzialna za tę decyzję dziś kpi z mieszkańców, próbując narzucać swoją wersję wydarzeń i wmawiać wszystkim, że Gmina zrobiła „złoty interes”. Tymczasem sąd jednoznacznie wskazał na rażące zaniedbania. I to my – mieszkańcy – płacimy za nie dzisiaj z budżetu gminy. Ponad 1,5 mln zł, które musieliśmy zabezpieczyć na odszkodowanie, mogło zostać przeznaczone na konkretne potrzeby mieszkańców – nowe drogi, plac zabaw czy inwestycje w infrastrukturę wodno-kanalizacyjną. Niestety, te pieniądze przepadły przez brak odpowiedzialności i elementarnej staranności. – podsumował burmistrz Jarosław Szlachetka.

Dodaj komentarz

Nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka).
Regulamin Serwisu
AKCEPTUJĘ