
Pod koniec czerwca radni Powiatu Myślenickiego pochylili się nad skorygowanym programem naprawczym przygotowanym przez dyrekcję szpitala w Myślenicach oraz trzema dodatkowymi uchwałami: zatwierdzeniem sprawozdania finansowego SP ZOZ za 2024 rok, oceną sytuacji ekonomiczno-finansowej oraz zmianami w budżecie i Wieloletniej Prognozie Finansowej Powiatu.
Sprawozdanie finansowe szpitala nie pozostawiało złudzeń: kolejny rok ze stratą netto (≈ 8,1 mln zł), długiem bieżącym przekraczającym 54 mln zł i płynnością na poziomie 0,2. Radny Robert Pitala (PiS) nie krył oburzenia, nazywając sytuację dramatyczną i wprost oskarżając władze powiatu o doprowadzenie szpitala do granicy upadłości. W jego opinii konieczne będą radykalne kroki, które odbiją się nie tylko na kadrze, ale i na pacjentach.
Radny Pitala wskazywał, że winę za taki stan ponosi m.in. starosta myślenicki, związany z Platformą Obywatelską, Józef Tomal, startujący w ostatnich wyborach samorządowych z komitetu Forum Ziemi Myślenickiej. Podkreślał, że radni powierzali zarządowi co roku wykonanie uchwały w sprawie programu naprawczego, natomiast zarząd do tej pory tego nie realizował, nie pilnował, nie wyciągał konsekwencji. Co roku szpital miał stratę – trzy, dwa miliony, teraz już osiem milionów! Strata była, dług się rozpędzał, a zarząd nie umiał tego dopilnować.
Warto przypomnieć, że wśród członków etatowego zarządu powiatu są także Kamil Ostrowski, brat Macieja Ostrowskiego z PSL, a do niedawna również Rafał Kudas – wcześniej działacz SLD.
Z kolei dyrektor Adam Styczeń bronił się, wskazując na systemowe problemy: niedoszacowane finansowanie z NFZ, ustawowe podwyżki płac bez pokrycia w środkach oraz opóźnienia w wypłacie należności. Jednak – jak wskazują sami radni – takie tłumaczenie, było na rękę władzom związanym z koalicją PO, PSL, Polska 2050 i Lewicą powiatu w okresie rządów PiS, jednak teraz już jest nie wygodne, gdyż od niespełna 2 lat rząd jest w rękach Platformy Obywatelskiej i ich koalicjantów. Obwinianie NFZ w tej sytuacji, uderza w obecny rząd, a to już nie podoba się staroście Tomalowi i jego otoczeniu, zwłaszcza gdy zestawimy to z obiecanym dofinansowaniem w kwocie 23 mln z KPO na myślenicki ZOL, które obiecywał Tomal, a którego finalnie od tego rządu nie otrzymał. Jednak jak podkreślał dyrektor, mimo zadłużenia szpital jeszcze terminowo reguluje zobowiązania wobec pracowników i kontrahentów, a plan naprawczy daje realne szanse na stabilizację.
Wszystkie cztery uchwały – mimo sporów – zostały ostatecznie przyjęte. Dla szpitala oznacza to:
Zatwierdzenie sprawozdania finansowego za 2024 r. – formalne uznanie strat otwiera drogę do ich pokrycia z budżetu powiatu w kolejnych latach.
Ocena sytuacji ekonomiczno-finansowej – potwierdza, że wskaźniki finansowe szpitala spadły poniżej bezpiecznego poziomu, co uruchamia obowiązek wdrożenia programu naprawczego.
Przyjęcie skorygowanego programu naprawczego 2024–2026 – dyrektor może teraz:
– wystąpić o sądową restrukturyzację długu,
– renegocjować kontrakt z NFZ,
– wprowadzać zmiany kadrowe i płacowe,
– sprzedać lub wydzierżawić część majątku nieklinicznego.
Zmiany w WPF i budżecie powiatu – zapewniono możliwość wsparcia szpitala dotacjami lub poręczeniami w latach 2025–2027.
Czerwcowe głosowania otwierają nowy rozdział w historii myślenickiego szpitala. Dyrekcja zyskała nie tylko aprobatę dla planu naprawczego, jednak mieszkańcy obawiają się o jakość usług oraz o to, co oznacza zapis dotyczący możliwości sprzedaży lub dzierżawy części majątku nieklinicznego – i czy pod tym zapisem nie kryje się próba prywatyzacji szpitala, lub części dochodowych oddziałów, która ma miejsce w innych szpitalach, a zapisy w planie naprawczym, są tylko wcześniej zaplanowaną do tego furtką.
Teraz kluczowe będzie, czy uda się poprawić płynność finansową, ograniczyć zadłużenie wobec dostawców i zatrzymać spiralę strat. Wrzesień będzie takim momentem, kiedy pierwsze działania z planu naprawczego mają być zrealizowane.
Jednak sam program to jeszcze nie sukces – to obietnica, którą trzeba zrealizować. Przed szpitalem i powiatem miesiące ciężkiej pracy i trudnych decyzji. A ich skutki – pozytywne lub negatywne – ocenią nie tylko radni, ale przede wszystkim pacjenci. Nie na sali obrad, lecz w kolejkach do specjalistów, w poczekalniach i na oddziałach.
Grafika, tekst: Redakcja