
Po ostatnim materiale wideo opublikowanym przez posła Władysława Kurowskiego wśród myślenickich sympatyków PiS aż trzeszczy. Nasi rozmówcy są oburzeni wypowiedziami posła, który – jak mówią – wprost wpisuje się w narrację starosty Józefa Tomala i jego otoczenia.
Działacze Prawa i Sprawiedliwości komentują, że „albo poseł dał się ograć staroście Tomalowi, albo poszedł z nim na układ”, zostawiając samych sobie pozostałych zwolenników PiS z regionu. Pytają oni, gdzie był poseł, gdy radni wielokrotnie sygnalizowali narastające zadłużenie szpitala i widmo finansowej katastrofy. Ich ostrzeżenia były jednak regularnie przegłosowywane przez koalicję radnych z ugrupowań Wspólnie dla Powiatu i Forum Ziemi Myślenickiej starosty Józefa Tomala.
Przypominamy, że ostatnie lokalne raporty i artykuły wskazują, iż dług bieżący szpitala przekracza około 54–55 mln zł. Sprawozdanie za 2024 r. wykazało też stratę netto ok. 8,1 mln zł, zobowiązania wobec dostawców rzędu ~30,8 mln zł oraz bardzo niską płynność (około 0,2). To były powody, dla których radni i zarząd powiatu debatowali nad programem naprawczym i możliwością wsparcia (dotacje, poręczenia, ewentualna restrukturyzacja). Niestety, poseł w swoim materiale nie wspomina o wieloletnich zaniedbaniach w szpitalu.
Już przed wyborami samorządowymi wśród działaczy mówiło się, że Władysław Kurowski „gra tylko na siebie i swojego syna” – radnego powiatowego PiS, Daniela Kurowskiego. Ostatnie działania posła zdają się te opinie potwierdzać. Kurowski pojawia się na wszystkich ważniejszych wydarzeniach w towarzystwie syna i chętnie pozuje do zdjęć – niekoniecznie z politykami PiS.
– Władysław ma przed sobą ostatnią kadencję – mówi jeden z lokalnych działaczy PiS. – Zostały mu dwa lata. Nie ma szans na kolejną, bo to, co robi, jest całkowicie przeciw nam. Nie wspominając o tym, że nie ma nic do zaoferowania młodym wyborcom. Dlatego planuje sobie „spadochron” – umacnia pozycję syna, żeby po przegranych wyborach mieć miękkie lądowanie.
Zdaniem działaczy poseł nie ma zamiaru konfrontować się ze starostą związanym z PO i działaczami PSL, którzy od lat dominują w powiecie myślenickim. Mówią, że poseł albo nie zrozumiał pisma ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, które przedstawił mu starosta, albo widział inne, bo trudno jest wytłumaczyć komentarz posła, że pismo nie jest nawet – w jego ocenie – listem intencyjnym. Mówią oni wprost, że poseł zlekceważył zapisy dokumentu, umniejszał jego rangę i nie zauważył ryzyka.
Sprawa nabrała nowego wymiaru, kiedy starostwo, po silnych naciskach między innymi dziennikarzy, ujawniło treść pisma. Widzimy w nim zapisy o deklaracji przejęcia za darmo części wyremontowanego szpitala wraz z nieruchomościami i urządzeniami, co trudno przeoczyć, czytając jego treść.
Nasi rozmówcy mają żal, że poseł poszedł „spotkać się” ze starostą, a nie skontrolować działań zarządu starostwa w Myślenicach, na co zdecydował się dziś poseł Paweł Śliz, który złożył interwencję poselską do dyrektora Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, domagając się jasnych i konkretnych odpowiedzi: czy naprawdę planowane jest przejęcie szpitala w Myślenicach? Co stanie się z oddziałami i czy majątek szpitala nie zostanie przekazany za darmo?
Na oczach lokalnej społeczności rozpoczęła się więc walka nie tylko o wpływy między młodymi i aktywnymi działaczami PiS, na których stawia Jarosław Kaczyński, a starymi układami, które od lat blokują zmiany w regionie, ale też politykami innych opcji.
